sobota, 5 lipca 2014

Sałatka z chwasta i ziemniaków


Wakacji objazdowych ciąg dalszy. Po podboju Beskidów i Bieszczadów czas na stare, poczciwe górki kaczawskie. I w nich mi chyba najlepiej.
Jeśli czytacie 1000 roślin jadalnych wiecie, że dzisiaj napisałam kilka słów o ślazie zaniedbanym. Jeśli nie czytacie, to mogę Wam skopiować te kilka zdań:



Ślaz zaniedbany - Malva neglecta - występuje na przydrożach i przychaciach, kwitnie od czerwca do sierpnia. Rośnie na 10-40 cm, często się płoży i rozgałęzia. Wszystkie części rośliny są jadalne, zarówno na surowo, jak i po obróbce termicznej. Owoce/nasiona (tzw. boże chlebki) zawierają ok. 21% białka i 15% tłuszczy. Można je zamarynować jak kapary. W trakcie gotowania liście i korzenie wytwarzają śluz podobny do tego z siemienia lnianego czy okry, co można wykorzystać w zagęszczaniu zup i sosów. Wywar z korzenia może być używany jako substytut kurzego białka. Śluzowe herbatki ze ślazu stosuje się w ziołolecznictwie przy nieżytach układu oddechowego i pokarmowego. Korzeń z powodzeniem może zastąpić szczoteczkę i pastę do zębów, gdyż zawiera olejki i składniki odpowiednie do higieny jamy ustnej.





Doczytałam się również, że z wywaru można zrobić bezę bez jajka, podobną do tej z żelu z siemienia lnianego, jednak nigdzie nie znalazłam proporcji. Wykopałam trzy korzenie i próbowałam je wygotować w 500 ml wody, jednak nic mi nie wyszło. Przypuszczam, że surowca powinno być jeszcze więcej, ale tutaj znalazłam zaledwie kilka roślinek i nie chciałam wszystkich wykopywać.
Jeśli zależy nam na śluzie z liści, surowca również powinniśmy nazbierać całkiem sporo. Nie udało mi się otrzymać żelu o konsystencji tego z siemienia, ale w sumie też nie za dużo tych liści miałam.

Ślazowe chlebki, czyli owocniki, jadało się zwykle razem z dzieciakami ze wsi dawno temu, w czasie wakacji właśnie. Są bardzo smaczne i pożywne, można jeść zarówno te zielone, jak i już sczerniałe, wyschnięte owoce. Liści i kwiatów spróbowałam dopiero niedawno, i bardzo przypadły mi do gustu. Są bardzo delikatne w smaku, nie dominują nad innymi składnikami potraw. I lekko się ślizgają podczas jedzenia :)

Dzisiaj proponuję Wam sałatkę ziemniaczaną, ale nie znajdziecie w niej majonezu czy jajek. Za to pół kilko różnego zielska i kwiatów z ogrodu. I w dodatku wszystkie użyte roślinki były nie tak dawno opisywane na 1000 roślin jadalnych.  A do ziemniaków młoda kapusta, najprostsza z koperkiem i masłem, chrupiąca.


Sałatka ziemniaczana z zielskiem

młode ziemniaki, ugotowane w skórkach (lub nie)
garść liści, kwiatów i owoców ślazu zaniedbanego
garść żółtlicy
garść natki pietruszki
garść lubczyku
młode liście chrzanu
kwiaty liliowca
kwiaty ogórecznika
sól 
zimno tłoczony olej rzepakowy lub masło

Młode ziemniaki bez skrobania i bez soli (albo bez skórek i z solą) ugotować, a następnie lekko rozdrobnić (użyłam drewnianego narzędzia do przekładania placków, nie mam pojęcia jak się ono fachowo nazywa). Posolić, dodać oleju lub masła oraz drobno posiekane zielsko, wymieszać. Na koniec dodać kwiaty liliowca i ogórecznika. 


Młoda kapusta

pół główki młodej kapusty
świeże gałązki i kwiaty koperku
sól
masło lub olej kokosowy

Kapustę pokroić, podsmażyć na patelni, pod koniec dodając koperek. Kapusta powinna być lekko chrupiąca.
Szklanka kwaśnego mleka lub kefiru wpasowałaby się tu idealnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Gâteau Marcel

W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...