wtorek, 5 kwietnia 2011

Widmo lokalnej żywności

Statek widmo. Na pokładzie czosnek z Chin.

Narcyzy pachną na stoliku, chyba po raz pierwszy zauważyłam ich delikatny zapach. Szczypiorek nie chce wyrosnąć z cebuli, chociaż ta wypuściła bardzo długie korzenie. A przecież nie zmyśliłam cebuli hodowanej w słoiku na oknie w kuchni w Dębczynie, i twarożku ze szczypiorkiem w kanapkach do szkoły do upadłego, na zmianę z wędzonym. A teraz szczypiorek nie chce rosnąć. Za to czosnek zaczął puszczać kiełki i rzeżucha się zieleni. Czy z czosnku wyrasta szczypiorek?
 À propos czosnku, to bardzo wspieram ideę żywności lokalnej, od producenta z okolicy. Tylko potem idę do supermarketu i chcę czosnek, a tam jeden z Argentyny, a drugi z Chin. No i co? No i wychodzę. Idę do tureckiego warzywniaka, a tam czosnek od 'sąsiada', z Francji. Taka to właśnie żywność lokalna w tym kraju. Przynajmniej ta dostępna dla ogółu, istnieją grupy Slow Food, ale to już dla tych bardziej wtajemniczonych, mnie ciągle dzieli bariera językowa (ale już niedługo!). Nie będę już wspominać o kosmicznych cenach żywności lepszej jakości, bo wszyscy wiedzą jak jest. Ten przydomowy ogródek to wcale nie taki głupi pomysł, chciałabym mieć swój. Póki co mam szczęście, że w szkole panuje polityka w większości ekologiczna. Większość warzyw, owoców, mąk, jak również jaja, masło, mleko ryżowe etc są bez chemii, jednak nikogo nie stać na mięso bez antybiotyków.  I wtedy taka Bystrzyca naprawdę wydaje się rajem, zamrażarka pełna zdrowej wołowinki, cielęcinka rośnie, kuraki grzebią na podwórku. A tak na serio, to ja zbyt mięsożerna nie jestem, ale D. nie wytrzyma długo bez kawałka boczku. No i jak już jesteśmy w Kopenhadze w pobliżu polskiego sklepu, to bez kiełbaski też się nie da. A ja się czasami dam skusić na kurczaka, który wcale wędzony nie jest. Albo kabanoska napakowanego E621, po którym mnie później boli żołądek. No niestety, żywność bez trucizny jedynie dla bogaczy. A ta lokalna, to jedynie na eksport, na wymianę z Chinami albo coś, bo te ekologiczne warzywka swojskie też nie są. Taki to kolejny post o wszystkim i o niczym, a na koniec pocztówka z Kopenhagi, bo może lasów 
Duńczycy nie maja, za to mają rowery, dużo ich!



  

1 komentarz:

  1. Polecam stronę do wyszukiwania źródeł lokalnej żywności na terenie Polski -

    http://lokalnazywnosc.pl


    Baza producentów i pośredników jest dosyć bogata:
    http://lokalnazywnosc.pl/najnowsze-wizytowki

    istnieje możliwość wyszukiwania po województwach, np:
    http://lokalnazywnosc.pl/mazowieckie

    oraz po kategoriach, np:
    http://lokalnazywnosc.pl/...kat-ekologiczny

    Można tam założyć za darmo własną wizytówkę (stronę www) i reklamować swoje produkty.

    OdpowiedzUsuń

Gâteau Marcel

W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...